Ty jesteś, tak
Ty jesteś taka piękna!
Ale tak daleko stąd
Ty jesteś tak piękna, ale daleko stąd
Nie wiem co mam zrobić i wziąć ciebie skąd
Zrobie wszystko, pojade tam, ukradne cie
Bo potrzebuje ciebie, jeszcze pewnie kurwa o tym nie wiesz
Zapakuje cie w samochód i odwine na zachód
Meksyk bejbe, jak mafiozo przez to przejde
Bo chce żyć jak król i wolny bez bólu
Niech serce, nie pieniądze już na zawsze będzie guru
Jeszcze jeden moment, zostawie tylko bombe
Pod rządem, prokuraturą, komendą i sądem
To ten świąteczny prezent kończy się długim lontem
Joincik, zapalniczka, już skończyłem wątek ten
Zapalone świeczki stały u pięknej śnieżki
Gdy przyszły czarne twarze w pore zajęć i (?)
Ty nie patrz do jej teczki, nie zdejmuj tej zawleczki
Unikniesz tak jak wieczna która wpada w jej sieczki
Setki kochanków, tysiące kantów
Nie ma świat pojęcia z ilu zrobiła palantów
Nadzór patologii był jak biblia, jak sygnał
A teraz wiem że myślisz jak wielka jest we mnie wina
Nie ma to jak w domu, nie ma to jak być sobą
Nie dać sie nikomu, nie ma co schodzić z tonu
Kiedy śmieci po raz trzeci robią w okół siebie burdel
Z dala trzymaj ode mnie tą kurwe bo jej łeb urwe
Nowy dzień po raz kolejny trace światło
Chociaż społeczniakom pasi w oknach nie lubią gdy jasno
Jest wtedy nie ma konspiracji
Kiedy obcina, na kogo, kiedy właśnie on patrzy
Na zime, dwanaście, potrzebny hawajski zastrzyk
Bo wyjebane mam już na ten śmieszny teatrzyk
To jest czas ten, gdy mówie do Ciebie jak opentany
Wciąż najarany, stoje z tym planem
Ty obudź się koleżko, jeśli jesteś herą nagrzany
Bo życie jest za piękne jeszcze tu możemy być pany, więc jak?
Powiem ci tak, ten rap już gramy pare ładnych lat
Ej czekaj kilka, ej mała chwilka, gościu wypadła ci finka
Zawijaj, na chuj mi twoja spinka lepiła się dziś do mnie twoja panienka
Już łeb mi pęka, chcesz coś powiedzieć, trzęsie ci się szczęka
Właśnie tak, CMAZ zdobił rapem o tym co mnie wali, bez cukrów i żali
Nie zamierzałem, to lece na fali, czujemy się wysoko choć tacy mali
Idziemy tam, gdzie inni się bali
Wchodzimy tam, gdzie inni o tym nawet nie rozmawiali
Za wysokie mury wciąż wybiega ziomek w myślach
Mówi: mogę przysiądz, po czym pragnie (?)
Nadzieja głupia, przez to wiem sądy dobre nie są
Polskim marginesą robią miejsca, tam masz krzesło
A więc usiądź, odpocznij, siedź tak od wiosny do wiosny
Sezonie owocny, niezbyt czarodziejski dotyk
Wszystkie chwile dobre doceń, dla kondonów gwoździe z procy
Gwoździe z procy
Nie wiem co mam robić
Abym mógł być ciebie blisko, abym mógł być ciebie blisko
Zrobie wszystko, pojade tam i ukradne cie
Bo potrzebuje ciebie, kocham pewnie o tym nie wiesz
I ukradne cie
Bo potrzebuje ciebie, kocham pewnie o tym nie wiesz!
Find more lyrics at westlyrics.com
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases
Majkelson – Koncert
Majkelson – Ufo
Daleko stąd Lyrics English
You are, yes
You are so beautiful!
But so far away
You are so beautiful, but far away
I don’t know what to do and get you where
I will do everything, I will go there, steal you
Because I need you, you probably don’t know it yet
I will pack you in a car and unwind you west
Mexico Bejbe, as I will pass through the mafiozo
Because he wants to live like a king and free without pain
Let the heart, not the money will be guru forever
One more moment, I will only leave a bombe
Under a government, prosecutor’s office, command and court
This Christmas gift ends with a long fuse
Joincik, lighter, I have already finished the thread
The lit candles stood at the beautiful snowball
When the black faces came in pore classes and (?)
You do not look at her briefcase, do not remove this pin
You will avoid the eternal one that falls into her chaff
Hundreds of lovers, thousands of edges
There is no world of the concept of how many jerks she made
Pathology supervision was like a Bible, like a signal
And now I know that you think how great the fault is in me
There is nothing like at home, there is nothing like being yourself
Do not let anyone get down, there is nothing to get off the tone
When the garbage for the third time they make a brothel around each other
Dała keep this f#cking from me because her head is urned
New day again
Although the socialist people strip in the windows do not like when it is clear
There is no conspiracy then
When he cuts, who is when he looks at
For winter, twelve, Hawaiian injection needed
Because I have already f#cked up for this funny theater
This is the time when I talk to you like youth
Still the most serious, he stands with this plan
You wake up a friend if you are hero heated
Because life is too beautiful, we can still be launched, so how?
I will tell you this, this rap we are playing a few nice years
Hey wait a few, hey a little moment, the guy did Finka to you
Wrap, my clip was bold, your lady was bold today
My head is bursting, you want to say something, your jaw is shaking
Yes, CMAZ decorated with a rap about what was pounding me, without sugars and regrets
I did not intend, it is flying on the wave, we feel high though so small
We go where others were afraid
We enter where others didn’t even talk about it
Ziomek still runs out too high walls
He says: I can go, then he wants (?)
Stupid hope, so I know the courts are not good
They make places with a Polish margin, you have a chair there
So sit down, rest, sit from spring to spring
The season fruitful, not very wizarding touch
All moments are good, for nail with a slingshot for condons
Nails with a slingshot
I do not know what to do
So that I could be close to you so that I could be close to you
I will do everything, I will go there and steal you
Because I need you, I love it, you probably don’t know about it
And steal you
Because I need you, I probably don’t know it!
Find more lyrics at westlyrics.com
LSO Lyrics – Daleko stąd