IKON #3 Tekst piosenki – LaikIke1

IKON #3 Tekst piosenki by LaikIke1

Kolejny rok biorę jak jeńców na łańcuch
A potem robię z ich następców skazańców
Kolejny krok, to w każdym sercu mój tajfun
Jak dzisiaj rap tych spadkobierców osrańców

Kto mi jeszcze powie tu pass, który się poczuł jak dziad i się zawstydził?
Który kurwa, że robi rap jak mówił ostatni raz to na migi?
Ty, praca i żona i chuj tam
Feeling katatonia, raczej niż katapulta

To taka nowa zbrodnia, że jak z przodu jest czwórka
To rapu już nie można, rap to już nie ta półka
Półka jest taka jaki rap, nie jak ty
Ty jesteś taki jak twój świat, nie jak my

Nasz się nazywa LaDiDa – wersja street
I zatrzymać taki stan, to jak przestać żyć
Co ty kurwa jadłeś, że dyszysz?
Wchodzimy na parter, nie Rysy

Następnym razem wejdź na wagę, nie na nią wysyp
To przestaniesz winić 4 dychy za wieczną zwałę
Czym ty się męczysz kwiecie inteligencji?
Czyżby cię nadwerężył widok dzieci z pieniędzmi?

Czyżbyś odszczekał, jak twoi przyjaciele
Że na czele zawsze będzie stawał przekaz a nie przelew?
Wstyd jak ja pierdolę słuchać was w pubach
Gdzie nad kielonem chcecie dociec co wypada

Dziś wam raczej dysk, bo przeż jeszcze nie szczęka
Choć jak patrzę na pysk, to raczej kwestia szczęścia
Zostawiam wstyd po zgniłej stronie szyby
Pozwalam żyć na tyle ile ty mi

Wchodzę pod gryf po siłę z mi podobnymi
I ostrzę kły bo gryzie mi się ze mną twój image
Od dawna nie próbuję już wygonić ze mnie ojca
Pomyślałem, że przytulę i poproszę, żeby został

Tyle zrozumieć to dar, a nie wyrok
I dlatego nie pluję na czas jaki minął
Niczego nie naprawiam, nie muszę nadrabiać miną
Nie sprawdzam na socjalach co tam u starych imion

Nie staram się o akcept fana, jak go jara
Tylko diss pełen ksyw – niech ode mnie wypierdala
Poszerzam skillset, sam nie dowierzam jak to podpiera psychicznie
Pozwala się zmęczyć, pozbawia mnie ciśnień

I takie momenty to dla nas kanister
Więc nie wiem skąd wybór tylu z was
Że miejsce w pierwszym rzędzie jest tu do iluś klas
Że teraz trzeba z tyłu nic nie rozumieć z bajki

I zamiast gdzieś napisów poszukać umieralni
Pozdrawiam mój rocznik i kilka pod nim, oczekujących wyroczni
Wjebani w kult mesjasza, ale bez swojej stoczni
Więc nikt ich nie przeprasza, że na niby dorośli

Bit jedzie, a rap jak radar
Go znajdzie i zajebie jak cygan karawan
“Laik rób Level!”, szkoda mi bata dla was
Nie mówię o scenie, co dasz mi – fraga w zamian?

Robię co chcę, to się też tyczy odbiorców
Się tu tyczy krytyków, nie tyczy się ziomków
Mam cię na smyczy odkąd wlazłem ci w korpus
I krzyczysz bo nie wiesz co naprawdę mam w środku

A propos: prawda? Ten kraj zjadał ją
Wjebała w bagaj majdan, a w sat-nav “Idaho”
Nie jest zabawna jak kaczka i kot
W łapach trolli na farmach, co piszą w krzaczkach kod

Co jest? Nie ma miejsca jak latam bo
Chcę przejścia na wszechświat, nie metaavatar
Człowiek się pozapętlał po latach
I nie mówię o sobie – jak gangsterka na trapach

Każdy viral ma price tag
Karma to nie rapgra – jest niewyjebywalna
Minie ileś czasu i stanie się materialna
Także widzim się na bagnach murzynie

To co już zrobiłem, zrobi mi Chupacabra
By urodzić się w Kostrzynie i zacząć kłuć po kablach
Także wiesz, zamiast liter w komciach
Rzucaj linie na ulicę na bicie od ziomka

Na chwilę se odpłyniesz w krainę dobra
Jeżeli to nawiniesz jak platynę, nie tombak
Find more lyrics at westlyrics.com

Listen to their music here
WestLyrics.com Amazon Music    WestLyrics.com Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases

IKON #3 Lyrics English

Another year I take as prisoners on a chain
And then I’m doing the words of convicts from their successors
Another step, it’s my Tajfun in every heart
As today, the raps of these heirs are stranger

Who will tell me the pass, which felt like a grandfather and embarrassed?
Which f#cking that he does rap as he said last time?
You, work and wife and dick there
Feeling of Katatonia, rather than catapult

This is a new crime that there is four in the front
This rap you can not, Rap is no longer this shelf
The shelf is as rap, not like you
You are like your world, not like us

Our is called Ladida – Street version
And stop such a condition, how to stop living
What do you f#ck you eat that there is nozzle?
We go to the ground floor, no scratches

Next time, go on weight, not on her
You will stop blaming 4 dychy for eternal weighing
What are you tormenting the Flower of Intelligence?
Could you reverse the view of children with money?

Did you leak like your friends
That there will always be a message and not a transfer?
I’m shame how I f#ck you in pubs
Where you want to find out over the kielon

Today you rather a disk, because I do not jaw yet
Although I look at my mouth, it’s a matter of happiness
I leave shame after a rotten side of the window
I am allowing to live as much as you

I go to Gryf for strength with me similar
And sharp fangs because I bite your image with me
I have not been trying to chase my father for a long time
I thought I was hugging and asking for it

So much to understand this gift, not a judgment
And that’s why I do not spare for a time
I do not fix anything, I do not have to make up my face
I do not check on the Socials what’s up with old names

I do not try to accept a fan like Jara Go
Only Diss full of kingy – let me f#ck off me
I extend SkillSet, I do not trust myself as it mentally supports
It allows you to get tired, deprives me of pressure

And such moments are a canister for us
So I do not know where the choice of so many of you
That the place in the first row is here to the ILUŚ CLASS
That now you have to understand anything from the fairy tale

And instead of Subtitles, I am looking for a dying
Greetings to my vintage and a few under it, waiting to be oracle
Wjebani on the cult of the Messiah, but without his shipyard
So no one apologizes for them that they were like adults

Bit goes, and rap like a radar
He will find him and get him like a cygan caravan
“Laik Rób Level!” Damage to me Bata for you
I’m not talking about the stage, what do you give me – Fraga in return?

I do what I want, it’s also the recipients
Here is critics, you do not apply to compatriots
I have you on a leash since I got you in the body
And you shout because you do not know what I really have inside

By the way: right? This country eated it
Wjebała in Bagaj Maidan, and in Sat-Nav “Idaho”
It’s not fun like a duck and a cat
In trolls on farms, what they write in the bushes

What is? There is no place when I fly because
I want to pass on the universe, not Metaavatar
The man was writing after years
And I’m not talking about myself – like a gangster on traps

Every Viral has Price Tag
Karma is not Rapgra – it is unused
It will pass a time and will become material
I also see the Negro’s swamps

What I’ve done, I will do my Chupacabra
To be born in Kostrzyn and start pricking on cables
You also know, instead of letters in the comments
Throw the lines on the street on a beating from the son

For a moment, you will leave good in the land
If you wind the platinum, not tombak
Find more lyrics at westlyrics.com

LaikIke1 Lyrics – IKON #3

LaikIke1

IKON #3