Wciąż Tekst piosenki – Żurek

Wciąż Tekst piosenki by Żurek

Wciąż wierny temu, co wyznawane kilka lat temu
Ciąg, mocny ciąg ciągnie, życie stawia w chuj przeszkód
Przekrój ludzi z różnych klas ekonomicznych
Poznaję typów zza i góry, przewinęli się wszyscy

Różne pomysły na życie, czasem dziwny podgląd
Obserwuję, słucham, milczenie jak złoto
Odbiłem z melanżu, na melinach dalej siedzą
Wiem, które charczą, a dresów pamiętam pełno

Damy radę, też wiem, przestań się, bracie, martwić
Ja idę do góry jakbym miał kozackie karty
Zmiana żołnierzy warty? Ja dochodzę do głosów
Wciąż to parcie osiedla, za treścią masa osób

Nawet na sekundę nie zostawię R.A.P. P
Ile dał mi w życiu, tylko ja to to wiem, wiem
Kafar Dix37 i nic się nie zmienia
Dzięki nam na lеgalu słyszysz głos podziemia

Dzięki nam to trwa, no i ta zajawa
To coś więcej niż hajs, dupy, sława, trawa
Dzięki nam to trwa i nigdy nie zgaśniе
Bo na przekór światu mamy swoją pasję

Wers, wers, wers i kolejny
Powstaje tu numer mocno niebezpieczny
Feat, feat, feat, lecą featy
Pozdro z betonowej od Dixon ekipy

Ej
Gdy wciąż wjeżdżam tutaj, ziomeczku, na mica
I operuję rymem tak jak team’em nasz Nawałka
Niepotrzebny mi tu, kurwa, ziomuś, żaden kajdan

Dlatego się nie majda, nosić to se może Majdan
Ja mam wyjebane, kurwa, wolę nosić dresy
Zajebiste naje i do tego bluza Esert
Niech to się tu niesie, ziom, teraz w moim mieście

I niech tu wiedzą, że tu Erdo wciąż na podeście
A te leszcze niech tu zamkną swoje pizdy wreszcie
Będą mi pierdolić tu, co gorsze, a co lepsze
Ja to pieprzę, robię swoje, to jest najważniejsze

I ładuję naboje w mikrofon, tutaj wciąż ziom
Wciąż robię ruchy jakbym, kurwa, tańczył breakdance
Pytasz, gdzie jest Scooby, mordo, powiem ci, że nie wiem
Wiem, jak głośno bluźnić, jak całować damy w rękę

Moich ludzi wkurwisz, to nie wkurwisz ich już więcej
Wciąż noszę buty, co kosztują małą pensję
I słucham Funkdoobiest, bo już lekko jestem zgredem
Możesz mnie nie lubić, ważne, że szanują w mieście

Łukiem omijam kluby, wolę jechać na wycieczkę
Wciąż pykam w gierki, nie streamuję jednak wcale
Raczej old school Metal Slasher oraz Street Fighter
Na pełnej jak Axe Butler z golden axe

Wersem jak Barry podziemny grajek, dawaj hajs
Wciąż swoje orze, chociaż sos to nie jest mój bożek
Zbieram miąż, jest, Boże, wydaję owoce
Się nie pocę, żeby kiwać się w La Coście

Mam co chcę na co dzień, bo sam se jestem bossem
W szkole nie byłem orzeł, wolałem być na dworze
Żałuję troszkę, bo dzisiaj mogło być prościej
Lecz czuję postęp, mimo to siada jak złoto

Odcinam się od tego, co przyprawiało kłopot
Wciąż idę w gąszcz mimo, że na głowie deszcz, cóż
Czasem trochę deszczu nie pozwala stanąć w miejscu
Czasem ból, lecz kopuł jest w podejściu

Co by nie było wciąż piszę wersy jeden wzdłuż
Ja wciąż to robię, wciąż to widzę w wyeksponowanej lidze
Ludzie, których kocham, nie chcę widzieć, to co nienawidzę
Jak zarobiony brat w Polskiej, to ci idzie

Pochodzisz tam, zaparkujesz, z buta przyjdzie
Niejeden raz, bo gdzie ma jechać indziej
Ja wciąż zajawkę mam jak O2 w Mirindzie
Znowu chytry plan okazał się mistrzem

Plus zapach tych bram w postaci metafizycznej
Tu WdoS, który nigdy nie ostygnie
Leci czas, wciąż to gram i nie
A na osiedlach żar, który nigdy nie ostygnie

Jak 1200 złotych nie chcę robić się wybitnie
Wciąż tu jestem Wola
Psów ujada sfora, w bani jazda chora
Wryta kora zamiast szukać doktora

Ziomek, orra, kontrola, radiola
Osiedla wciąż rozgrywają klasycznie
Z jednej sobie krąg, bo nie udźwigniesz, znikniesz
Widać dobitnie, kto się wybić, to przeciwnie

Manewruj sprytnie nim może ucichnie
Wciąż tu chcę być kimś
Role pionka dzierżą skruszeni jak gryz
W grze nie od dziś, co drugi szczwany lis

Twój czar już prysł, ostrzę noże, będzie bis
Wciąż miejsce zamieszkania Radom, chociaż mocno dusi
Najgorsze miejsce, żeby żyć, takie chodzą słuchy
Trudno znaleźć tyrę, lokale to porażka

Na rynku szare, a przecież to ma być serce miasta
Może dlatego tyle diamentów scena daje światu stąd
I tylu ludzi już wyjechało, by rozpoznać nowy ląd
Nowy rok, nowe szanse, by przytulić nowy sos

Moi ludzie to sukcesów nadal bardzo głodni są
Wciąż miejsce zamieszkania Radom, chociaż mocno dusi
W dzień liczę hajs, historię oglądam do poduchy
Zawsze przecierałem szlaki, mówią “Kotzi to ikona”

Żywa legenda hip-hopowa, rodzinę trzymam w ramionach
Wciąż rapy, bity, trochę trzeźwiej myślę
Z rana śmiga pierwsza zmiana, se wypłaca weekend
Nie powiem ci, kto ma i za ile

Najwięcej przypału robi ten z otwartym pyskiem
Do przodu życie, mniej czasu usiąść do nagrywek
Sąsiadka z góry robi techno na suficie
Kiedy mieszam bas z dobrym kickiem

Jej stary wraca z drugiej zmiany podchmielony piwkiem
Kiedyś chciałem na szybko
Dziś cierpliwa ostoja, narwańcom kleję pysk, joł
Życie na odpierdol mi zbrzydło

Niby wciąż to samo, ale zmienia się tu wszystko
Kilku odpadło, kilku jest dalej
Ja wciąż taki sam stoję, ziomuś, tak jak stałem
Rodzina jest filarem, Pan Obanda jest na klatkach

Ciebie tutaj nie ma i ci nie pomoże fatcap
Nie pomoże sztywna gadka, ma być gadka autentyczna
U nas dalej jest to samo, banda mocno hermetyczna
Tak jak mocny jest ten skun, co wbity w rurę

Albo jak te dupy, co szybko gubią kulturę
Wciąż wydaję to co mam z tymi samymi ludźmi
Tej wyznaję miłość, tych samych jebię od kundli
Dalej jakość, nie ilość, bo łatwo wkurwić

Jak się pajacu umawiasz, to się nie spóźnij
Wciąż wiszę komuś coś lub chodzi o los mój
Za gadasz, ziomuś, myślę po prostu
Dziwki, konfidenci, dobrego towcu

Resztki, wszystko jest w środku po częstochowsku
A nie na Śląsku, zepsucie masz od ręki, chociaż w końcu
Ryba psuje się od głowy, 1000 pełen paradoksów
Jak samary pełne proszków

Wciąż nie masz hajsu, gościu
Wciąż go nie pożyczę, wnioskuj
Choćbyś miał plan na podbój Nowego Jorku
Alko leje, że aż rozkurw, łapa lepka od pieniążków

Wciąż widzę jak myślisz, że jesteś w porządku
Skończ
Wciąż walczę z życiem, żeby uwić sobie gniazdo
Wolny tak jak ptak sram z góry na bycie gwiazdą

Jebać ten chłam, nie tak się wychowałem
Żeby zaprzedawać twarz w jakimś zjebanym “Mam Talent”
Wciąz mam swoje wartości z ulic aż po teatr
Wychowany po bramach Polesia żywy denat

Uśmiercałem się nieraz, bo niełatwa jest bieda
Szukajcie mnie ze świecą, nie znajdziecie mnie w ledach
Się nie sprzedał, nie kupuję wciąż lajków arabskich
Jak powiesz mi, nie znaczysz nic, to nie licz na oklaski

Do laski pucuj berło króla, bo struktura
Wciąż ta sama jest i będzie, choć zmieniła się kultura
Wciąż mam łeb na karku i złoty styl
A nie łańcuch z tombaku, nie jestem z tych

Co chcą tylko hajsu, wciąż wolę jointy od xanaxów
Wciąż słucham rapu, wciąż nie ściemniam fanów
Mam wyjebane na spisy na pokaz
Wolę, kiedy joint się kręci na blokach

Mam proste rymy i trafiam nimy celnie
Dobre słowo wciąż w cenie, zobacz na osiedle
Wciąż wiele się dzieje, dla niektórych za dużo
Wciągają coraz więcej, ich decyzje źle wróżą

Na bani wciąż faza, cisza przed burzą
To duże miasto, wciąż dla kogoś jest za późno
Find more lyrics at westlyrics.com

Listen to their music here
WestLyrics.com Amazon Music    WestLyrics.com Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases

Wciąż Lyrics English

Still faithful to what professed a few years ago
String, string pulling strong, life puts obstacles in the dick
The cross-section of people from different economic classes
I recognize types and from behind the mountains, scroll to everyone

Different ideas come to life, sometimes strange preview
I watch, listen, silence as gold
I bounced from melange, hideouts for the next sitting
I know that wheezing, and remember full tracksuits

We’ll make it, I also know, stop, brother, worry
I go to the top if I had Cossack card
Changing of the guard of soldiers? I have come to vote
The estate is still pressure for the content of the mass of people

Even for a second did not leave R.A.P. P
How much he gave me in life, it is only I know, I know
Kafar Dix37 and nothing changes
With us to hear the voice of the underground lеgalu

With us it takes, and of this zajawa
It’s more than hajs, suck, glory, grass
With us it takes and never zgaśniе
Because in spite of the world we are your passion

Verse, verse, verse, and another
This raises the number of highly dangerous
Feat, feat, feat, flying featy
Cheers from the concrete of Dixon team

Hey
When you drive into still here ziomeczku on mica
And I operate rhyme as team’em our Nawałka
Useless to me here, wh#re, homie, no shackles

Majda why not wear it se may Maidan
I have wyjebane, wh#re, I prefer to wear tracksuits
Awesome invaders and to this sweatshirt Esert
Let it carries here, man, now in my city

And here let them know that here is still on the landing Erdo
And here let these bream shut your c#nt finally
They will f#ck me here, what is worse, and what better
I f#ck it, I’m doing my, this is most important

I am charged with a microphone cartridges, still here bro
I still do the movements, wh#re, dancing breakdance
You ask, where is Scooby, Mordo, I’ll tell you, I do not know
I know how to curse loudly as to kiss a lady’s hand

Wkurwisz my people, this is not wkurwisz them anymore
I still wear the shoes, which cost a small salary
And Funkdoobiest listen, because I’m slightly Zgred
You may not like me, it’s important in that respect

Arc miss clubs, I prefer to go on a trip
Still I pykam in games, but did not streamuję
Rather old school slasher Metal and Street Fighter
At full as Ax Butler with a golden ax

Barry verse underground musician, give hajs
Still their plows, although the sauce is not my idol
I collect Miaz is, God, I spend fruit
I do not sweat, to totter in La What did you go

I have what I want every day, because I’m the boss se
In school I was an eagle, I wanted to be outside
I regret a little bit, because today could not be easier
But I feel the progress, even though it sits like gold

I cut off from what was giving trouble
Still I go into the thicket, although rain on my head, well,
Sometimes a little rain can not stand in place
Sometimes the pain, but the dome is in the approach

What would I write there was still one along the lines of
I still do, I still see it exposed in the league
The people I love, I do not want to see what hate
As earned brother in Polish, is it going

You come out there, you park, will come from the shoe
More than once, because where else has to go
I still have a teaser as O2 Mirindzie
Again cunning plan proved to be a master

Plus the smell of those gates in the form of metaphysical
Here WdoS that never cools down
Time flies, and still it does not play
A glow on the estates that never cools down

As 1200 gold I do not want to do remarkably
I’m still here Wola
Pack dog barks, the horse sick sucks
Branded bark instead of looking for the doctor

Compatriot, Orr, control, radiola
The estate still are playing classic
On the one a circle, because not hold, disappear
You can see clearly who stand out, is contrary

Maneuver cleverly it may die down
Still here I want to be somebody
Roles pawn wield as repentant bite
The game is not from today, every second c#on

Your spell creatures shattered already, sharpening knives, will encore
Still resident of Radom, although firmly strangling
The worst place to live, such rumored
It’s hard to find Tyree premises is a failure

On the gray market, and yet it has to be the heart of the city
Maybe that’s why so many diamonds gives the world scene here
And so many people have already left, to recognize the new land
New year, new opportunities to embrace new sauce

My people are still very hungry for success are
Still resident of Radom, although firmly strangling
The day I count hajs, cushions to watch history
Always rub routes, they say “Kotzia is an icon”

A legend hip-hop, a family holding arms
Still raps, beats, I think a little more soberly
In the morning sail the first change, se pays the weekend
I will not tell you who is and for how much

Most przypału doing this with an open mouth
Forward life, less time to sit down nagrywek
A neighbor from the top making techno on the ceiling
When you mix with good bass kicks

Her old man returns from the second shift beery piwkiem
I wanted at once quickly
Today refuge patient, narwańcom adhesives snout, yo
Life on f#ck me zbrzydło

Apparently still the same, but changes everything
A few dropped out, some is further
I’m still the same stand, homie, as I stood
The family is the pillar, the Lord is bandaged cages

You is not here and will not help fatcap
It will not help saying rigid, saying to be authentic
AT
Find more lyrics at westlyrics.com

Żurek Lyrics – Wciąż

Żurek

Wciąż